Autor notki którą właśnie czytacie miał okazję być już wcześniej w browarze żywieckim. Porównanie wypada zdecydowanie na korzyść Żywca (ocena subiektywna oczywiście). Część historyczna bardziej rozbudowana (więcej szczegółów, eksponatów), część przemysłowa również - po prostu w Żywcu czułem się zdecydowanie lepiej w tamtejszym muzeum. Pomijam już zakaz robienia zdjęć w Tychach (a czego nie ma w Żywcu) w części przemysłowej, którego o dziwo przestrzegałem ;) Za to robiłem zdjęcia w innych miejscach, w wyniku czego dwukrotnie została zwrócona mi uwaga, abym nie odłączał się od grupy ;)
Dużym plusem browaru tyskiego jest opłata za zwiedzanie - a właściwie jej brak. Niestety, od września 2008 roku opłaty zostaną wprowadzone (na dzień dzisiejszy jeszcze nie wiadomo w jakiej wysokości).
Ogólnie polecam zwiedzenie tego obiektu - najlepiej przed wybraniem się do Żywca.
To już zabytkowa warzelnia numer III, zbudowana w latach 1915-1917 - wciąż w użyciu. Na trzecim zdjęciu zwieńczenie filara, a na nim kufel z napisem "§11". Jest to odwołanie do Kodeksu Hammurabiego, w którym czytamy, iż kto dopuścił się fałszowania piwa lub oszukiwania przy jego sprzedaży, ten będzie w tym piwie utopiony. Dość surowa kara, więc jak widać poważnie podchodzono do przemysłu piwnego już od wielu tysięcy lat.
Poniżej willa mistrza browarnianego Juliusza Müllera, dyrektora browaru. Wokół częściowo zachowany park, a przed samą willą obelisk. Niecodzienna sprawa z tym obeliskiem, ponieważ został on postawiony przez właściciela browaru, Księcia Pszczyńskiego, z rodu Hochberg (von Pless), Jana Henryka XI (czyli pracodawcę) mistrzowi Müllerowi (czyli pracobiorcy) - zaprawdę wielkim mistrzem musiał być Juliusz Müller. Nieco więcej o mistrzu w tym PDF-ie.

Ostatnie zdjęcie to kadr z części przemysłowej browaru, dokąd zaprowadziła nas przewodniczka, a konkretniej do butelkowni.