Tytułowa nazwa to potocznie funkcjonujące określenie na widowiskowo wyglądające kwiaty z rodziny storczykowatych.
Ten konkretny okaz (z rodzaju Falenopsis) można śmiało określić "orchideą po przejściach". Kupiona w roku 2011 została: zalana aż praktycznie zgniła, następnie przesuszona na wiór, naszprycowana odżywkami i w zasadzie po roku doszła do siebie.
Myślę, że widziałem bardziej tematyczne wpisy
OdpowiedzUsuńWarto jest pisać na tak ciekawe tematy
OdpowiedzUsuńJak na odratowany okaz, to wygląda doskonale :) Też hodujemy - mamy narazie 5 sztuk, ale wyglądają już wspaniale wszystkie razem w gromadce ;)
OdpowiedzUsuńCzy ktoś jeszcze prowadzi tego bloga?
OdpowiedzUsuń:)
Życie nie bajka.
OdpowiedzUsuńNie było zbyt wiele czasu na robienie zdjęć, a tym samym z tych zrobionych niewiele wartych pokazania.
Może w najbliższym czasie coś wrzucę, może.
Poprzedni wpis bardziej mi się podobał.
OdpowiedzUsuń