W dniach 23-27 sierpnia gościliśmy w słowackich Tatrach Zachodnich i cztery najbliższe wpisy będą skrócie opisywać tamtejszą okolicę.
Nie wiem jak to się stało, ale jedynymi zdjęciami Zuberca jakie zrobiłem są dwa pierwsze zdjęcia (nie mam nawet zdjęć domku, w którym mieszkaliśmy przez te pięć dni...), na których widać głaz z tablicą z nazwiskiem Jan Šiška. Kim dokładnie był, tego nigdzie nie byłem w stanie znaleźć. Na drugim zdjęciu widok w kierunku Brestovej (1902 m n.p.m.), gdzie udaliśmy się trzeciego dnia naszego pobytu w Zubercu.
Dnia pierwszego udaliśmy się do Muzeum Wsi Orawskiej (tutaj informacje praktyczne o muzeum, a tutaj przepisany i skrócony opis poszczególnych obiektów z polskiego informatora, który dostaje się przy wejściu) położonego przy drodze na Zverovkę (Zwierówkę).
Nie wiem jak to się stało, ale jedynymi zdjęciami Zuberca jakie zrobiłem są dwa pierwsze zdjęcia (nie mam nawet zdjęć domku, w którym mieszkaliśmy przez te pięć dni...), na których widać głaz z tablicą z nazwiskiem Jan Šiška. Kim dokładnie był, tego nigdzie nie byłem w stanie znaleźć. Na drugim zdjęciu widok w kierunku Brestovej (1902 m n.p.m.), gdzie udaliśmy się trzeciego dnia naszego pobytu w Zubercu.
Dnia pierwszego udaliśmy się do Muzeum Wsi Orawskiej (tutaj informacje praktyczne o muzeum, a tutaj przepisany i skrócony opis poszczególnych obiektów z polskiego informatora, który dostaje się przy wejściu) położonego przy drodze na Zverovkę (Zwierówkę).
Przed wejściem duża mapa całego obszaru muzeum. Parking całkiem pokaźnych rozmiarów (obok scena), a i zjeść można w knajpce/restauracji obok. Jeden z pracowników lub osoba blisko związana z muzeum podwiozła nas Volkswagenem (Passat lub Sharan) od wspomnianego wyżej pomnika do samej restauracji (pieszo zajęłoby nam to godzinkę), przy czym na całym odcinku nie mogliśmy pogadać - skutecznie zagłuszało nas techno ;)
W sumie najeździliśmy się tym autostopem przez pięć dni całkiem sporo, a zatrzymywali się i Słowacy, i Polacy, a nawet Włosi, którzy wzięli oczywiście dziewczyny ;))))
Czas zwiedzania to około jedna godzina, a przez teren muzeum można przejechać się bryczką. W jednym z domków urządzono wystawę "Zuberec na starej fotografii" (całkiem sporo ich zebrano), a w kościółku, gdy weszła większa liczba turystów z zakrystii wychodziła dziewczyna i zaczynała grać na gitarze - całkiem nieźle jej to szło. Gdzieniegdzie były też zwierzątka, które można było pogłaskać tudzież sfotografować, np. baran, kucyk, koza. Dzień, czy dwa dni później muzeum obchodziło 40-lecie swego istnienia, ale my w tym czasie byliśmy dalej i wyżej.
Po drugiej stronie ulicy znajduje się Jaskinia Brestowska. Nie jest udostępniona, wejście zamknięte metalową klapą, a na ścianie wisi tabliczka informacyjna.
W sumie najeździliśmy się tym autostopem przez pięć dni całkiem sporo, a zatrzymywali się i Słowacy, i Polacy, a nawet Włosi, którzy wzięli oczywiście dziewczyny ;))))
Czas zwiedzania to około jedna godzina, a przez teren muzeum można przejechać się bryczką. W jednym z domków urządzono wystawę "Zuberec na starej fotografii" (całkiem sporo ich zebrano), a w kościółku, gdy weszła większa liczba turystów z zakrystii wychodziła dziewczyna i zaczynała grać na gitarze - całkiem nieźle jej to szło. Gdzieniegdzie były też zwierzątka, które można było pogłaskać tudzież sfotografować, np. baran, kucyk, koza. Dzień, czy dwa dni później muzeum obchodziło 40-lecie swego istnienia, ale my w tym czasie byliśmy dalej i wyżej.
Po drugiej stronie ulicy znajduje się Jaskinia Brestowska. Nie jest udostępniona, wejście zamknięte metalową klapą, a na ścianie wisi tabliczka informacyjna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz