niedziela, listopada 04, 2007

Kolejna wyprawa w Beskid Żywiecki

Po raz kolejny była chatka studencka (obecnie prywatna chatka) w Sopotni Wielkiej stała się naszym domem na trzy dni. Tym razem mieszkaliśmy w domku na drugim zdjęciu. Piec (z suszącymi się naszymi butami), kuchnia i jadalnia na kolejnych zdjęciach. Ogólnie wszystko w remoncie, a obiecanej sauny brak ;) Panoramkowe zdjęcia kuchni i jadalni są kiepskiej jakości, gdyż nie miałem serca budzić naczelnego śpiocha, czyli organizatora wycieczki, w celu otrzymania statywu.



Hotel na Hali Miziowej widziany z czarnego szlaku oraz trzy zdjęcia z wnętrza. No i panoramka z tego samego miejsca co pierwsze zdjęcie. Pogoda nie dopisała w ten dzień: deszcz, błoto, wiatr i niska temperatura.


Ponieważ w trakcie schodzenia z Pilska w kierunku Trzech Kopców (1216 m n.p.m.) doszliśmy do wniosku, że w ciemnościach nie będzie się zbyt dobrze chodzić (niby były 2 latarki na 5 osób...) to skręciliśmy w pewnym momencie na dróżkę do Sopotni Wielkiej Kolonii. I po paru minutach natknęliśmy się na szopę. Otworzyliśmy ją, a w środku - stół, łóżka i materace, zakąski (w tym ogórki i musztarda), świeczki, miejsce na ognisko... Z pewnych względów jednak nie zostaliśmy i jednynie obfotografowaliśmy całą szopę, zamknęliśmy i poszliśmy dalej przed siebie.

Kolej na Halę Rysiankę z zewnątrz i wewnątrz, a także na widok w kierunku Pilska i Babiej Góry (panorama). Widać było również Tatry i Małą Fatrę, ale zbyt słabo, żeby wyszło dobre zdjęcie. Zapowiadało się na piękny dzień, ale po południu znów deszcz.



Nie tylko Tatry mogą pochwalić się łańcuchami - Beskid Żywiecki również ma co najmniej jeden - na czerwonym szlaku z Hali Rysianki do Węgierskiej Górki. Na ostatnim zdjęciu stacja turystyczna Słowianka (856 m n.p.m.).

środa, października 31, 2007

Muzeum Miejskie w Żywcu

Żywieckie muzeum to chyba jedno z nielicznych polskich muzeów, w którym można niemal swobodnie fotografować (6 zł/aparat). Wyposażenie nie jest imponujące, ale w końcu to miejskie muzeum, a nie narodowe. W placówce odbywają się różne imprezy i wystawy czasowe, a o wszystkim można się dowiedzieć z oficjalnej strony muzeum.
Na pierwszych czterech zdjęciach muzeum z zewnątrz, wewnątrz, kasa biletowa oraz spojrzenie do wnętrza restauracji. Trzy kolejne to część zbiorów muzeum.



Pięć następnych zdjęć to eksponaty z sali tortur. Najpierw krzyż pokutny (drugie zdjęcie zrobione za ogrodzeniem kościoła Św. Krzyża), a następnie "konfesjonał" wraz z opisem oraz "łoże sprawiedliwości" również z opisem. Eksponatów jest tam więcej i każdy ma krótką wzmiankę o zasadach działania.


Na koniec kilka zdjęć z wystawy "Kobiety Habsburgów" otwartej 31 sierpnia 2007 roku z okazji setnej rocznicy pobytu w Żywcu Królowej Hiszpanii (więcej w dziale "Wystawy czasowe" na stronie muzeum). Teoretycznie zdjęć w tej części nie wolno było robić, ale skoro nikt nas nie pilnował to skorzystałem z okazji ;) Wśród eksponatów znajdowały się reprodukcje sukni, obrazów, a także oryginalne zdjęcia, książki i przedmioty codziennego użytku. Na trzecim zdjęciu cesarzowa Austrii, Elżbieta Bawarska zwana Sissi.


czwartek, września 13, 2007

Panoramicznie

Poniżej kilka małych panoram wykonanych za pomocą programu Autostitch. Małych, bo złożonych z 2-3 zdjęć. Nie są też doskonałe, bo nie zamierzałem ich nigdy łączyć w większe obrazy i z tego powodu nie użyłem statywu. Jeszcze jedna uwaga - docelowo wysokość miała wynosić 768 pikseli, ale blogger zrobił niemiłą niespodziankę i automatycznie zredukował szerokość zdjęć do 1600 pikseli co zaowocowało odpowiednim zmniejszeniem wysokości - czyli krótko mówiąc zdjęcia są mniejsze niż miały być :/
Na początek Wołowiec i Ostry Rohacz. Niżni Staw Rohacki niestety nie załapał się do panoramy.
Stok Rakonia, a po lewej stronie Przełęcz Zábrať.

To już widok z Przełęczy Zábrať i od prawej: Rohacz Płaczliwy, Ostry Rohacz, Wołowiec i Rakoń. Tu najlepszy powód dlaczego należy używać statywu - efekt jego braku to rozmazana kosodrzewina.

Kolejne zdjęcie to widok w kierunku (od lewej na pierwszym planie) Małego Salatyna, Salatyna i Brestowej. Szczytów w tle po lewej nie znam (można w komentarzach napisać jakie to szczyty i uzupełnię wpis).

Trzy ujęcia w tym samym kierunku z polany przed Spaloną (najpełniejsze na trzecim): Rakoń, Wołowiec, Rohacze, Wyżni Staw Rohacki, Trzy Kopy, Hruba Kopa. Zostały złożone między innymi ze zdjęć 5-7 z tego wpisu.

Od lewej Wołowiec, Ostry Rohacz, Hruba Kopa, Banikov i Prislop oraz Baranec w tle między dwoma ostatnimi - widok z Pacholi.

Na koniec Zamek Spiski z pobliskiego pagórka.

wtorek, września 04, 2007

Zamek Orawski

Ostatniego dnia pobytu na Słowacji zwiedziliśmy Zamek Orawski w miejscowości Orawskie Podzamcze (Oravske Podhradie). Nie jest to rejon Tatr Zachodnich, ale niedaleko od nich. Byłem już tam 6 lat temu i wydawał mi się większy, bogatszy w eksponaty, itd... Oczywiście na zamku odbywają się różne imprezy (np. pokazy sokolników), więc zwiedzanie może być o bardziej atrakcyjne. Nie można zaprzeczyć, że zamek jest świetnie zachowany, nie jest to ruina. Pogratulować natomiast należy temu kto układał informację w języku polskim (zdjęcie 2) - "tyszeń", "zatwarte" - podejrzewam, że tak jest od lat i jeszcze tego nie zmieniono... Na pierwszym zdjęciu kasa.

Po lewej spojrzenie na pierwszą bramę. Tam zbiera się określona grupa (około 20 osób), wychodzi przewodnik/czka, zamyka bramę i zaczyna się zwiedzanie. Nie ma opcji zwiedzania bez przewodnika/czki. Na drugim zdjęciu widok z góry na dziedziniec i rzekę Orawę (i kolejną grupę wchodzącą na zamek). Na kolejnych zdjęciach: spojrzenie na zamek z dziedzińca, na ostatnim na Kaplicę świętego Michała (dodatkowa, płatna część do zwiedzania - my ją sobie odpuściliśmy).

Wewnątrz meble, stroje, broń, i inne standardowe wyposażenie zamku. W salach z obrazami fotografować nie wolno, a szkoda. Przewodnik/czka otwiera i zamyka każde kolejne pomieszczenie, więc zakaz jest ściśle przestrzegany.


Po lewej rysunek/szkic zamku i okolicy. Po prawej pięć z dziesięciu krzeseł - na każdym z nich inny herb: Słowacji, Czech, Orawy i inne. Na trzecim ściana z jednej sal. W niej to w ramach rozrywki należy odszukać trzy kobiety namalowane na ścianach. Na zdjęciu jedna z nich - w wieży. Na czwartym specyficzne krzesła, na które siadało się okrakiem, tak, aby być podpartym z każdej strony. Dzięki temu nieważne jak suto zakrapiana impreza była, nikt pod stół się nie zsunął. Na ostatnim łoże z baldachimem jednych z właścicieli zamku - ona około 140 cm wzrostu, on 160 cm, pod łóżkiem podnóżek, aby łatwiej było się dostać na górę.


Pień drzewa rosnącego na zamku, czy też w jego okolicach - miało ponad 400 lat. Kolejne cztery zdjęcia to wystawa przyrodnicza. Na zamku w końcu spotkaliśmy niedźwiedzia, a nawet dwa - szkoda, że nie na szlaku, byłoby to wtedy bardziej emocjonujące ;)


W jednej z sal grały dziewczyny z gimnazjum muzycznego, jak ktoś miał drobne (lub grube) to mógł je wspomóc finansowo. Dalej jedno zdjęcie z wystawy etnograficznej, dwa dotyczące mechanizmu zbierania wody w cytadeli (położona ponad 600 m n.p.m.) i na ostatnim jeden z modeli zamku.